jogurtowa galaretka agrestowa z melonem i bitą śmietaną
gooseberry jelly with yogurt, melon, and whipped cream
Jak na złość akurat w trakcie śniadania musiała nadejść burza, która szła już od 5 rano, co chwilę mnie budząc. Niebo było dosłownie czarne, oberwanie chmury i grad. Super. Oczywiście teraz już jest jasno i powoli się rozpogadza -.-
Ta porcja była z całej galaretki + dużego jogurtu. Zjadłam 3/4 i nie mogłam wstać od stołu. Tak znowu musiałam zjeść wszystko ze względu na smak, nie przejmując się tym, że już się najadłam...
Na szczęście pozwalam sobie na taki 'grzech' raz na jakiś czas, więc nie jest źle :P
5 dni *_*
takiego dobrego śniadania też bym sobie nie żałowała :D
OdpowiedzUsuńTakich pyszności się nie zostawia:)
OdpowiedzUsuńgalaretka o poranku , jak miło :) lubię ten smak.
OdpowiedzUsuńu mnie teraz się jakoś chmurzy ;/
Wiem coś o tym, że ciężko czasem zostawić coś niedojedzone ; )
OdpowiedzUsuńTo nie jest grzech:) Serio:)
OdpowiedzUsuńGalaretka agrestowa to klasyka galaretek chyba!
Pyszniutkie ; * Obserwuję ♥ .
OdpowiedzUsuńhttp://vizualny-swiat.blogspot.com/ Pozdrawiam : *
dawno nie jadlam galaretki;D
OdpowiedzUsuńU mnie pochmurno, ale na szczęście nie pada :)
OdpowiedzUsuńAgrestowa to moja ulubiona galaretka :>
och, ja też bym nie potrafiła zostawić :P
OdpowiedzUsuńWygląda kosmicznie w tym pucharku :D agrestowa jest najlepsza :)
OdpowiedzUsuńnie lubię agrestu ale agrestowa galaretka to inna sprawa :) a jeszcze z takimi dodatkami!
OdpowiedzUsuńznam to uczucie - żołądek już nie może, ale coś tam jeszcze woła JESZCZE JESZCZE!! :D
OdpowiedzUsuńdeser wygląda pysznie:)
OdpowiedzUsuń