jogurt naturalny z jabłkiem, cynamonem, nektarynką, poppingiem, otrębami, biszkoptami, masłem orzechowym i pestkami dyni; ciastko
natural yogurt with apple, cinnamon, nectarine, amaranth popping, brans, biscuits, peanut butter and pumpkin seeds; cookie
* nie pamiętam dokładnie o jakim smaku było to ciastko...
Witajcie!
Niestety moja podróż do Paryża dobiegła końca. Ogólnie rzecz biorąc wycieczka się udała, ale była stanowczo za krótka i zabrakło czasu wolnego na mały shopping czy dłuższe posiedzenie w kawiarni. Od samego początku mieliśmy szczęście - były wolne tyły - czyli najlepsze miejsce do spania w podróży autokarem! Miałyśmy 5 miejsc dla siebie i wygodę jak na takie warunki. Przejeżdżaliśmy przez Niemcy i Belgię. Toalety w Niemczech, a w Polsce są nieporównywalne. W Niemczech po odliczeniu karneciku za 50 euro centów, wychodzi 20 ec. za czystą, pachnącą, nowoczesną toaletę z białym! papierem. W Poznaniu płacisz 3 zł. i musisz skorzystać z mega cuchnącej toalety, w której bez zatkania nosa można puścić pawia, oczywiście z papierem szarym. Uroki Polskich stacji kolejowych...
Wybaczcie musiałam o tym napisać, bo po prostu nie da się pozostawić tego bez komentarza.
Co do obiadokolacji - miałam wykupione wegetariańskie menu, którego w restauracji nie było...więc codziennie jadłam to samo na główne danie, czyli ziemniaki z jakimś sosem i fasolkę. Ostatniego dnia dostałam frytki ( których nie jadam) i tłustą jajecznicę. Jednym słowem, gdyby nie przystawka i deser to bym wychodziła stamtąd głodna. Na szczęście popróbowałam wielu słodkości. Również i lody, o którym wspomnę w drugiej części relacji. Oczywiście mam już po dziurki w nosie croissantów, które jadłam codziennie na śniadanie oraz bagietek. Nie zmienia to faktu, że są pyszne. Zresztą podobnie jak kasztany, których miałam okazję skosztować.
Najpiękniejszym i najciekawszym punktem wycieczki było zwiedzanie zamków nad Loarą - najdłuższą rzeką we Francji. Cudowne miejsca, malowniczy krajobraz i zamek w Chenonceau, który wyglądał jak z bajki Disney'a. Coś pięknego! Tego naprawdę nie da się opisać. I te zielone, zadbane ogrody...
Niestety nie obyło się bez stania w kolejce do zamku w Wersalu przez 2,5h oraz przejścia przez Luwr w ekspresowym tempie, z tysiącami turystów, przechadzając się po pomieszczeniach, w których naprawdę nie było czym oddychać. Czuliśmy się jak w saunie. Chciałam jak najszybciej zakończyć to zwiedzanie. Nic przyjemnego!
Za mało czasu mieliśmy również na spacer po ogrodach wersalskich. Kolejne cudowne, malownicze miejsce. Nie mam zdjęć, ze względu na pośpiech, ale kiedy sobie o nich przypominam, uśmiech pojawia się na mojej twarzy. Ogrooomny, zielony i spokojny teren.
Piszę nie po kolei, ale trudno mi to zebrać w logiczną całość, kiedy było tyle atrakcji przez tak mało dni. Zwłaszcza, że chcę napisać wszystko co ważniejsze.
Pogoda nam sprzyjała oprócz ostatniego dnia, kiedy to przelotnie padał { wręcz lał } deszcz, ale na sam koniec wycieczki się rozpogodziło. Bardzo fajnym punktem programu był Paryż nocą. Ponieważ we Francji {Paryżu} sierpień jest miesiącem urlopowym, ludzi było naprawdę mało. Najwięcej zebrało się przy ulicy, na której znajduje się Moulin Rouge. Zdjęcia mam, ale z bardzo słabą jakością. Tej nocy odbyła się także degustacja win, serów i ciastek francuskich. Na drugi dzień koniecznie musiałam kupić kasztany i ciastkaa, a mama sery i wina! :D
Powrócę dalej do zwiedzanych obiektów - Luwr i Wersal ze względu na ogromną liczbę turystów mnie nie zachwyciły, jak już wspomniałam. Ot w Luwrze mnóstwo rzeźb i obrazów. Oczywiście nie mam tu na myśli ogrodów wersalskich, bo jak już wspominałam zajmują tak dużą powierzchnię, że liczba ludzi nie ma tu większego znaczenia. Pogoda, owszem. W Luwrze dużo psują wystawy tymczasowe sztuki nowoczesnej. Niestety są one potrzebne aby utrzymać muzeum, które jest coraz większe. Ah, oczywiście najwięcej ludzi znajduje się zawsze w sali z Mona Lisą. Ledwo udało mi się zrobić zdjęcie...
Podróż powrotna była bardziej męcząca i po przesiadce smutna, chociaż dużo się pośmialiśmy, dzięki towarzystwu w autokarze :)
Ciąg dalszy nastąpi...
zamek w Chenonceau i jeden z ogrodów dam |
muzeum w Luwrze * u góry po lewo wystawa tymczasowa. Mona Lisa i tłumy turystów |
obłędne i słodkie desery oraz makaroniki z Laduree i przepyszne loody! * mój deser to ten z truskawkami |
Paryż nocą - Moulin Rouge Łuk Triumfalny Deszczowy, ostatni dzień Bazylika Sacre-Coeur |
Paryż, moim zdaniem, jest piękny nawet w deszczu... a w deszczu nocą - to dopiero. cieszę się, że wypad Ci się udał :)
OdpowiedzUsuńBiorę wszystkie pyszności!
OdpowiedzUsuńFajna relacja i cudny deser :)
Paryż jest śliczny! ile pyszności przywiozłaś <3
OdpowiedzUsuńJuż nie mogę się doczekać dalszej części relacji :D Super wakacje :)
OdpowiedzUsuńAle dobrze, że już wróciłaś do nas :)
wow, ile pyszności przywiozłaś !! ale będziesz miała słodkie dni ;)
OdpowiedzUsuńślicznie wyglądasz ;* i oczywiście bardzo fajna relacja ! podobają mi się te zdjęcia, i nawet dzięki tobie przypomniała mi się moja wycieczka do Francji :)
te lody Ben&Jerry uwielbiam !! jadłam a Anglii, są takie pyszne !! <3
oczywiście dzisiejsze śniadanie też bardzo smaczne *-*
Tyle przywiezionych pyszności i tyle odwiedzonyc pięknych miejsc <3 I tak, "tyły" w autokarze wymiatają ; )
OdpowiedzUsuńAż nie wiem co by tu napisać:) Wrażeń pełno, smakołyków mnóstwo, piękne zdjęcia - miałaś przyjemny wypoczynek made in France:) Poza tym widzę zmiany na blogu, podobają mi się. Witaj z powrotem:*
OdpowiedzUsuńOjejku, jak wspaniale! Zazdroszczę Ci tego wyjazdu do Paryża - nigdy jeszcze nie byłam we Francji, ale mam zamiar to zmienić.
OdpowiedzUsuńDla mnie rewelacja :D
OdpowiedzUsuńomg Luwr to bym zwiedziła *___*
OdpowiedzUsuńzazdraszczam Ci ;D